Jakże powiedzieć kilka słów, jeśli przeżyło się ze sobą 40 lat – mówiła łamiącym się głosem nad trumną starosty oświęcimskiego i męża, Marcina, Dorota Niedziela. Dziś pożegnaliśmy samorządowcy, polityka, ojca i męża, dla przede wszystkim dobrego, ciepłego i życzliwego innym człowieka. Człowieka, który odszedł o wiele za wcześnie.
Po mszy św. żałobnej odprawionej w kościele pw. świętych Małgorzaty i Katarzyny w Kętach przez proboszcza, ks. Zbigniewa Jurasza i, gościnnie, ks. Kazimierza Sowę, na miejscowej nekropolii śp. Marcina Niedzielę żegnały tłumy mieszkańców, politycy różnych opcji, w tym m.in. były premier Donald Tusk i marszałkini Sejmu Małgorzata Kidawa – Błońska, włodarze Powiatu Oświęcimskiego, samorządowcy, bliscy, znajomi i przyjaciele. Z Niemiec przyleciał na pogrzeb starosta partnerskiego Powiatu Dachau, Stefan Löwl.
– Kiedy czuły narrator napisałby o tym powieść, miałaby ona blaski i cienie. Ale zawsze, w całej tej opowieści przewijałyby się trzy słowa, które są kwintesencją naszego wspólnego życia: miłość, uczciwość i szacunek – powiedziała Dorota Niedziela.
– Myślę że wszyscy, którzy nas znali, wiedzieli że te słowa są dla nas najważniejsze. I te słowa, Marcinie, dziś Ci dedykuję. Myślę że one cechują naszą rodzinę. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tu przybyliście, to dla nas i Marcina wspaniały dzień. Dzięki wspomnianym słowom stworzyliśmy rodzinę, która do końca mogła być razem. I która pewnie jako nieliczna, mogła wspólnie przeżywać umieranie. Jak już powiedział ks. Kazimierz Sowa, byliśmy do końca razem. I w tę piątkową noc umieraliśmy wszyscy, w czwórkę. Bez strachu, bez rozpaczy, trzymając się za ręce – dodała wdowa.
O tym, jak wspaniałym ojcem był Marcin Niedziela wzruszająco opowiedziały córki.
– Każdy może być ojcem, ale trzeba być wyjątkowym, żeby być tatą. I to właśnie tatą, a nie ojcem dla nas byłeś i zawsze będziesz. Po pierwsze tatą, który zawsze jest. Nieważne co się dzieje, źle czy dobrze, czy po prostu siedzimy sobie i nic się nie dzieje. Życie rodzinne nie składa się z wielkich spraw. Składa się z „niewydarzeń”. Z odwożenia nas do szkoły w… piżamie. Z niedzielnych wypadów na narty. Z grillowanych weekendami pstrągów, czy wspólnego oglądania „Gry o tron” i żartów z Eurowizji. Te małe-wielkie rzeczy przeżywaliśmy razem, wspólnie się dobrze bawiąc. To zawsze czyniło naszą rodzinę wyjątkową, a Ciebie wyjątkowym tatą.
Życie jednak to też te większe sprawy. To te momenty, gdy wyjeżdżamy zagranicę i czujemy się najsamotniejsze na świecie pomimo miliona ludzi wokół. A rodzina pokonuje tysiące kilometrów tylko po to, żeby nie było nam źle. To pomoc i pocieszenie wtedy, gdy nie poszła nam matura. To wspólne urządzanie pierwszych samodzielnych mieszkań daleko od domu. Tato, Ty zawsze z nami byłeś, w nas wierzyłeś i nas wspierałeś. Byłeś tatą i byłeś z nami przy każdej większej decyzji w naszym życiu. Powinieneś być z tego dumny. (…) Musisz wiedzieć, że gdyby nie Ty, nie byłybyśmy tu, gdzie jesteśmy. (…) Chcemy, żebyś wiedział, że jesteś najbardziej wyjątkową osobą w naszym życiu. Razem z mamą stworzyliście dla nas dom i co najważniejsze – rodzinę.
O swojej owocnej współpracy ze starostą i przyjaźni z nim powiedział wicestarosta Paweł Kobielusz.
– Droga Dorotko, Basiu, Aniu. Drodzy zebrani. W takiej chwili nie ma dobrych słów. Poznałem Marcina 11 lat temu, kiedy zostaliśmy radnymi. Bardzo szybko zostaliśmy kolegami. Częste rozmowy z Marcinem pozwalały mi coraz lepiej go poznać. Od 2018 roku, kiedy Marcin został starostą miałem niebywałe szczęście pracować nie tylko z samorządowcem, nie tylko z politykiem, ale po prostu z przyjacielem. Wiele się nauczyłem od Marcina. Wiele razem przeszliśmy, zarówno w aspekcie zawodowym, jak i prywatnym. Marcin był przede wszystkim osobą doskonale rozumiejącą ludzi. Jego przedwczesne odejście to wielka strata. W imieniu Zarządu Powiatu w Oświęcimiu, w imieniu swoim, przyjmijcie wyraz głębokiego współczucia. Marcinie, miałem szczęście pracować z Tobą, oraz czuć dumę będąc Twoim Przyjacielem. Jednymi z ostatnich słów, które nie tak dawno do mnie skierowałeś, było: „Przyjacielu, nie boję się”. Żegnaj. Cześć Twojej Pamięci! – zakończył wicestarosta Paweł Kobielusz.
Małgorzata Kidawa-Błońska, marszałkini Sejmu dobrze zna familię Niedzielów. Z Dorotą na co dzień pracuje w parlamencie.
– Bardzo trudno zabierać głos w takiej sytuacji, bo do końca wierzyłam, że Marcinowi się uda. Poznałam Go dzięki Dorocie, poznałam ich rodzinę. Pokazali, jak wspaniałe mogą być rodziny. Tak jak wszyscy, mieli trudne sytuacje, dramatyczne, ale przez to, że kochali się, mieli do siebie szacunek i zaufanie, pokonywali wszystkie trudności. Myślałam że także tym razem, bo Marcin miał w życiu dużo szczęścia, się uda. Teraz jest gdzieś w innym miejscu i będzie wspierał nas wszystkich, a szczególnie Dorotę, Basię i Anię.
O tym, jakim był człowiekiem świadczy także to, ilu nas tu jest, ile osób przyszło Go pożegnać. Bo dla każdego miał chwilę czasu, każdemu dał trochę z siebie. To prawda, że razem z Dorotą stworzył wyjątkowy dom. Dom, który był otwarty na przyjaciół, znajomych, na wszystkich potrzebujących. Dom, do którego można przyjść po radę. A także dom, gdzie można było poczuć zapach świeżego chleba, bo Marcin uwielbiał piec chleb. Spróbować pstrągi, które już przeszły do historii, i zawsze będą nazywane pstrągami Marcina. I tę atmosferę, którą robił w domu. Jakim był samorządowcem nie muszę mówić, bo wszyscy to wiecie. Będziemy Go pamiętać jako Wyjątkowego Człowieka, bardzo skromnego, ale otwartego dla ludzi. Doroto, Basiu, Aniu pamiętajcie że zawsze możecie na nas liczyć. Zawsze będziemy z wami. Miałyście szczęście, że Marcin był z wami. Miałyście i macie wspaniałą rodzinę, bo nic się nigdy nie kończy.
Głos zabrał także jeden z przyjaciół śp. Marcina Niedzieli, Maciej Kleszcz, wydobywając z pamięci zarówno radosne, szalone jak i poważne chwile z blisko 40 lat wspólnej znajomości, a potem głębokiej przyjaźni z „Martinezem”.
– Bardzo Cię kochał, Dorotko. Pamiętam jak opowiadał, jak szedł po uda w śniegu w mroźną, zimową noc do jakiegoś schroniska, w którym byłaś wraz z wycieczką szkolną. (…) Bardzo się cieszył, że ty Basiu zostałaś cenioną specjalistką, a ty Aniu obroniłaś dyplom lekarza. Marcin miał jedno marzenie – życzyłby sobie, aby wasza żałoba była jak najkrótsza, i jak najmniej bolesna. Płacz musi się wypłakać, ból musi się wyboleć, ale przyszły tydzień należy już do was.
Starostę Oświęcimskiego wspominał również prowadzący uroczystość na kęckiej nekropolii, Krzysztof Jan Klęczar, burmistrz Kęt.
– Pozwólcie, że i ja, gospodarz Gminy Kęty pożegnam zmarłego kęczanina, pożegnam starostę, samorządowca, kolegę. Nasza ziemia poniosła dziś wielką stratę. Twoje odejście Marcin nie pozostało bez echa. Żegnam Cię, w pierwszej kolejności, starosto, żegnam Cię w imieniu naszych wspólnych koleżanek i kolegów samorządowców, prezydenta, burmistrzów, wójtów i radnych, pracowników samorządowych i wszystkich, z którymi współpracowałeś. Mam nadzieję, że tam z góry widzisz, jak wielu dziś nas przyszło. Jak wielu chciało Cię pożegnać. Jest taka prawda, że ludzie wybitni, wielcy, nie umierają. Oni żyją w naszej pamięci. Choć byłeś wyjątkowo skromny, nie lubiłeś pierwszych rzędów i fleszy, dziś kęcka nekropolia wobec dziesiątek sztandarów organizacji społecznych żegna Cię w gronie czołowych polityków Europy i Polski, którzy ramię w ramię stoją z kęczanami, Twoimi koleżankami i kolegami. Bo Ty na wszystkich patrzyłeś tak samo, wszystkich traktowałeś równo. Jeżeli prawdą jest, że żyjemy tak długo jak żyje pamięć o nas możesz być spokojny, nie zapomną o Tobie Twoi wyborcy i Twoi sympatycy z Kęt.
Nie zapomną o Tobie dzieci i ich rodziny, dla których z tak wielką determinacją tworzyłeś Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Oświęcimiu. Nie zapomną pacjenci szpitala powiatowego i ich rodziny, o którego rozbudowę i modernizację walczyłeś do ostatniego dnia. Nie zapomnimy my wszyscy, którym jako starosta stworzyłeś znakomitą przestrzeń dla rozwoju, funkcjonowania i służby naszym małym ojczyznom. Prawie wszystko jest na tym pogrzebie tak jak Ty lubiłeś. Jedno jest inaczej – nie jest skromnie i nie może być skromnie, bo niech wszyscy zebrani wiedzą, że dziś Gmina Kęty i Powiat Oświęcimski żegnają swojego wybitnego Syna, żegnają Starostę.
Ostatnim słowem, Marcin, zwrócę się do Ciebie, bo nie ukrywam, że tym przedwczesnym odejściem narobiłeś nam trochę kłopotu. Każdego w zasadzie ranka, kiedy siadaliśmy z moimi współpracownikami w Urzędzie i zastanawialiśmy się, jak rozwiązać jakiś problem, gdy dochodziliśmy do ściany, ktoś rzucał hasło: „Szefie, zadzwoń do Marcina!”. Mogę nadal dzwonić, teraz ten telefon zamilknie. Marcin, żyłeś godnie, swoim życiem pokazałeś, że problemom należy spojrzeć prosto w twarz, a następnie je pokonać. Odszedłeś godnie, na co stać niewielu. I dziś żegnamy Cię godnie, bo na to zasłużyłeś. Najbliższej rodzinie i wszystkim żałobnikom w imieniu samorządu Gminy Kęty składam najserdeczniejsze wyrazy współczucia. A tobie Starosto po raz ostatni życzę, aby po tamtej stronie było Ci dobrze. Abyś był szczęśliwy, bo swoim życiem na to zasłużyłeś. Spoczywaj w Pokoju!
Tekst i foto. RL