40 lat temu, 13 grudnia 1981 roku nadzieje milionów Polaków na lepsze życie legły w gruzach. Rządzący krajem komuniści brutalnie przerwali trwający od sierpnia 1980 r. karnawał „Solidarności”. Wprowadzając stan wojenny wojskowa junta pod wodzą gen. Wojciecha Jaruzelskiego postanowiła zniszczyć rodzącą się oazę wolności.
Tysiące osób związanych z NSZZ „Solidarność”, próbujących przeobrazić fasadową „ludową” demokrację w tę prawdziwą, zostało internowanych. Kilkadziesiąt straciło życie, wiele zostało wyrzuconych z pracy z „wilczym biletem”. Ich jedyną „winą” było to, że domagali się wolności, praworządności, niezależnych od władz mediów, zniesienia cenzury.
Po grudniowym wstrząsie setki tysięcy osób, nie widząc możliwości egzystowania w zakłamanym i represyjnym państwie, wybrało emigrację.
Pamięć o bolesnych wydarzeniach sprzed czterech dekad wciąż jest żywa w umysłach tych, którzy na własnej skórze doświadczyli tamtego ciemnego okresu. Jest przedmiotem ożywionych polemik i sporów wśród historyków i polityków.
Mimo upływu lat, ocena wydarzeń sprzed 40 lat nadal budzi gorące dyskusje w społeczeństwie…